HASŁO WIELKIEJ NOWENNY FATIMSKIEJ NA ROK 2016
MEDYTACJE RÓŻAŃCOWE IX/2016
Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie.(J 2,5).
INTENCJA:
Wynagradzająca za grzechy i bluźnierstwa obrażające Boga i raniące Niepokalane Serce Maryi
Na weselu w Kanie Galilejskiej, słudzy posłuchali Maryi, zrobili co powiedział Jezus, napełnili stągwie wodą, a Pan przemienił wodę w wyborne wino.
W La Salette Maryja mówiła, iż ludzie nic sobie nie robią z Jej cierpień, nie zauważają, że nieustannie prosi Boga za nimi, podtrzymując sprawiedliwe ramię swego Syna. To ramię jest coraz cięższe, a sprawia to grzech ludzi, pracujących w niedzielę, a nie świętujących Dnia Pańskiego, którzy przekleństwa mieszają z imieniem Jej Syna Jezusa. Ludzie przeklinają winiąc Boga za swoje niepowodzenia, a Maryja mówiła Jeżeli zbiory się psują, to tylko z waszej winy. To grzech człowieka jest tego przyczyną.
Ale Jeśli się nawrócą - mówi Maryja-kamienie i skały zamienią się w sterty zboża, a ziemniaki same się zasadzą.
*
Już w Starym Testamencie Bóg mówił przez Proroków- Psalm 23
Gdyby mój lud Mnie posłuchał, a Izrael kroczył moimi drogami, natychmiast bym zgniótł ich wrogów i obrócił rękę na ich przeciwników
*
U świętego Łukasza czytamy: W tym czasie przyszli niektórzy i donieśli Jezusowi o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar.
Jezus im odpowiedział: ŤCzyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, że to ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie .
Grzech rani wszystkich, nie tylko tych co grzeszą, więc nie mówmy, że to nie nasza sprawa.
*
Siostra Łucja de Santos, jedna z wizjonerek fatimskich, mówiła, iż kara Boża, to owoce grzechów ludzkich.
Kościół przypomina nam ,iż Bóg zechciał uczynić Niepokalane Serce Maryi ratunkiem dla świata poranionego grzechem. I już czas, bowiem zbliżamy się do setnej rocznicy objawień fatimskich, odnaleźć własne miejsce w Miłosiernym Sercu Boga, odpowiedzieć miłością na Jego miłość, współczuciem i wynagrodzeniem cierpiącemu Sercu Maryi.
W Polsce jubileusz objawień, będzie miał miejsce w Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach w Zakopanem w dniu 6 czerwca 2017 roku, z udziałem Episkopatu Polski , który ponowi zawierzenie poświęcenia Polski Niepokalanemu Sercu Maryi.
Poświęcić się, zawierzyć- to spełniać wszystko o co prosi Bóg. To na modlitwie różańcowej czuwać z Maryją, by nasze serca były w stanie łaski na wzór Jej Niepokalanego Serca, czuwać, by zło nie przeszkodziło w spełnieniu się woli Bożej w nas. To we wszystkich okolicznościach życia mówić Bogu Fiat jak Maryja i jak Ona przyjąć Jezusa do swego serca, być całym dla Boga i dla ludzi. To żyć życiem przebłagania przez miłość w jedności z eucharystyczną Ofiarą Jezusa Chrystusa, wypraszać łaski nawrócenia dla grzeszników i świata. Bo świat odrzuca Boga, kościoły zamienia na muzea, galerie.
Ale choćby na świecie pozostał tylko jeden kapłan i sprawowana jedyna Ofiara Mszy Świętej, to nasze zjednoczenie w Niej z Jezusem Chrystusem będzie źródłem łaski i życia dla świata i Kościoła, o którym Jezus powiedział, iż bramy piekielne Go nie przemogą.
Wszystkie cierpienia, które weszły na świat przez grzech odrzucenia Boga, a które zraniły Twe Niepokalane Serce Maryjo, jednoczymy z przebłagalną Ofiarą Twego Syna, składaną Ojcu Przedwiecznemu ,w jedności Ducha Świętego w Eucharystii -gdyż tylko ta Ofiara poświecenia za świat i ludzkość, ma moc przebłagać i zadośćuczynić.
Pamiętajmy, że mamy wielkiego orędownika - świętego Jana Pawła II.
Prośmy też o wstawiennictwo świętą Matkę Teresę z Kalkuty kanonizowaną 4 września 2016r.
Cytaty Matki Teresy z Kalkuty
Do dwóch słów?miłość i miłosierdzie? można sprowadzić całe credo chrześcijańskie.
Jeśli czynisz dobro, oskarżą cię o egocentryzm - czyń dobro mimo wszystko.
Nigdy nie pozwól, by cokolwiek tak bardzo wypełniło cię smutkiem, że przez to zapomniałbyś radości zmartwychwstałego Chrystusa.
Jeśli możemy zaakceptować to, że matka zabija swoje dziecko, to jak możemy mówić innym ludziom, by nie zabijali drugiego człowieka?
Pokora to nic innego jak prawda.
Miłość, aby była prawdziwa, musi kosztować, musi boleć, musi ogałacać nas z samych siebie.
Ale, czy wszyscy mamy tę świadomość, iż trzeba ofiarować siebie, trzeba zjednoczyć się z Jezusem Chrystusem w Najświętszej Ofierze, by ogarnęła nas Boża miłość i by móc przekazać ją innym. Trzeba odróżnić Eucharystię od innych zgromadzeń. Eucharystia to nie festyn, to nie przegląd kultur, ale uobecnienie naszego odkupienia, to dar łaski i miłosierdzia.
I prośba do kamerzystów, by podczas transmisji Mszy Świętych, obrazem budowali skupienie modlitewne; a to wielka sztuka. Kamera raczej winna płynnie pokazywać wiernych, by unikać rozproszeń, wiwatów i pozdrowień- bo zostałem zauważony. Ukazujmy osobom , które dopiero poznają wiarę, że w Eucharystii jest też czas na uwielbienie Chrystusa, a przez Niego i w Nim Trójcy Świętej. I, że my chrześcijanie czynimy to w radości serca, uwielbiając Boga, a nie własne odbicie na telebimie.
A to w kontekście Światowych Dni Młodzieży, które uważam za nową Pięćdziesiątnicę. To błogosławiony czas, w którym Bóg ukazał Polsce i światu Swoje miłosierne oblicze w Jezusie Chrystusie Zmartwychwstałym i wlał w nasze serca pewność, iż wszystko jest w Jego mocy. Że On, zwycięzca piekła i szatana, jest dawcą życia, miłości, radości, pokoju i jedności, bez względu na kolor skóry i język.
Ta różnorodność kultur przemieniona w Bogu ubogaca nas, ale też uświadamia, że więź chrześcijańska jest silniejsza niż nasze pochodzenie, obyczaje .A ta wieź, to Ewangeliczna jedność z Jezusem Eucharystycznym.
ROK MIŁOSIERDZIA
ŚWIATOWE DNI MŁODZIEŻY
28 lipca 2016,
Homilia Ojca św. Franciszka wygłoszona podczas Mszy św. z okazji 1050. rocznicy Chrztu Polski
Z czytań tej liturgii wyłania się Boża myśli, która przechodzi przez ludzką historię i tworzy historię zbawienia.
Apostoł Paweł mówi nam o wspaniałym planie Bożym: Gdy nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty (Ga 4, 4). Jednak historia nam mówi, że kiedy nadeszła owa pełnia czasu, czyli kiedy Bóg stał się człowiekiem, ludzkość nie była szczególnie dobrze nastawiona, nie był to też okres stabilności i pokoju: nie było złotego wieku. Scena tego świata nie zasłużyła sobie zatem na przyjście Boga, a wręcz swoi Go nie przyjęli (J 1, 11). Pełnia czasu była zatem darem łaski: Bóg wypełnił nasz czas obfitością swego miłosierdzia, jedynie z miłości zainaugurował pełnię czasu.
Uderza przede wszystkim to, jak się dokonuje przyjście Boga w historii: zrodzony z niewiasty. Nie ma mowy o wejściu triumfalnym, jakiejkolwiek imponującej manifestacji Wszechmogącego: nie ukazuje się jako oślepiające słońce, ale przychodzi na świat w sposób najprostszy - jako dziecko zrodzone przez matkę, w tym stylu, o jakim mówi nam Pismo Święte: jak deszcz spadający na ziemię (por. Iz 55, 10), jako najmniejsze z nasion, które kiełkują i rosną (por. Mk 4, 31-32). Zatem wbrew temu, czego moglibyśmy się spodziewać, a może chcielibyśmy - zarówno wówczas, jak i dziś - Królestwo Boże nie przychodzi dostrzegalnie (por. Łk 17, 20), ale przychodzi w małości, w pokorze.
Dzisiejsza Ewangelia podejmuje ten Boży wątek, który delikatnie przenika historię: z pełni czasu przechodzimy do trzeciego dnia posługi Jezusa (por. J 2, 1) i zapowiedzi godziny zbawienia (por. w. 4). Czas się kurczy, a objawienie się Boga zawsze ma miejsce w małości. W ten sposób dokonuje się początek znaków dokonanych przez Jezusa (w. 11) w Kanie Galilejskiej. Nie ma niezwykłego czynu dokonanego przed tłumem, ani też wystąpienia, które rozwiązywałoby palącą kwestię polityczną, jak podporządkowanie narodu panowaniu rzymskiemu. Zachodzi natomiast prosty cud w małej wiosce, rozweselający uroczystość weselną całkowicie anonimowej, młodej rodziny. A przecież woda zmieniona w wino na weselu jest wspaniałym znakiem, ponieważ objawia nam oblubieńcze oblicze Boga, tego Boga, który zasiada z nami do stołu, który pragnie i dopełnia komunii z nami. Mówi nam, że Pan nie utrzymuje dystansów, ale jest bliski i konkretny, jest między nami i troszczy się o nas, nie decydując za nas i nie zajmując się kwestiami władzy. Woli On bowiem pozwolić się ogarnąć przez to, co jest małe, w przeciwieństwie do człowieka, który dąży, by posiadać wciąż coś większego. Pragnienie władzy, wielkości i sławy jest rzeczą tragicznie ludzką i jest wielką pokusą, która stara się wkraść wszędzie; dawać siebie innym, eliminując dystanse, pozostając w małości i konkretnie wypełniając codzienność - to subtelnie Boskie.
Bóg zatem nas zbawia, stając się małym, bliskim i konkretnym. Przede wszystkim, Bóg czyni się małym. Pan, cichy i pokornego serca (Mt 11, 29), woli prostaczków, którym objawione jest królestwo Boże (por. Mt 11, 25); oni są wielcy w Jego oczach i na nich patrzy (por. Iz 66, 2). Otacza ich szczególną miłością, ponieważ sprzeciwiają się pysze tego życia, która pochodzi ze świata (por. 1 J 2, 16). Maluczcy mówią Jego językiem - językiem pokornej miłości, która wyzwala. Dlatego Bóg powołuje ludzi prostych i gotowych, by byli Jego rzecznikami i im powierza objawienie swojego imienia i tajemnic swego Serca. Pomyślmy o wielu synach i córkach waszego narodu: męczennikach, którzy sprawili, że zajaśniała bezbronna moc Ewangelii; o ludziach prostych a jednak niezwykłych, którzy potrafili świadczyć o umiłowaniu Boga pośród wielkich prób; o łagodnych a zdecydowanych głosicielach Miłosierdzia, jak święty Jan Paweł II i święta Faustyna. Poprzez te kanały swojej miłości Pan sprawił, że owe bezcenne dary dotarły do całego Kościoła i całej ludzkości. Znamienne jest, że obecna rocznica chrztu waszego narodu zbiega się dokładnie z Jubileuszem Miłosierdzia.
Ponadto Bóg jest blisko, przybliżyło się Jego Królestwo (por. Mk 1, 15): Pan nie chce, żeby się Go lękano jako możnego i dalekiego władcy, nie chce przebywać na tronie w niebie czy w podręcznikach historii, ale pragnie schodzić w nasze codzienne wydarzenia, aby iść z nami. Myśląc o darze tysiąclecia obfitującego wiarą, wspaniale jest przede wszystkim podziękować Bogu, który podążał z waszym narodem, biorąc go za rękę i towarzysząc mu w wielu sytuacjach. Także jako Kościół jesteśmy powołani, by to zawsze czynić: słuchać, angażować się i stawać się bliskimi, dzieląc radości i trudy ludzi, aby Ewangelia była postrzegana bardziej konsekwentnie i przynosiła większe owoce: przez pozytywne promieniowanie, poprzez przejrzystość życia.
Wreszcie, Bóg jest konkretny. Z dzisiejszych czytań wynika, że w działaniu Boga wszystko jest konkretne: Boża mądrość działa jako twórca i igra (por. Prz 8, 30), Słowo staje się ciałem, rodzi się z matki, rodzi się pod Prawem (por. Ga 4, 4), ma przyjaciół i uczestniczy w weselu: Odwieczny komunikuje się z ludźmi, spędzając z nimi czas i to w konkretnych sytuacjach. Także wasza historia, uformowana przez Ewangelię, Krzyż i wierność Kościołowi, była świadkiem pozytywnego wpływu autentycznej wiary, przekazywanej z rodziny do rodziny, z ojca na syna, a zwłaszcza przez matki i babcie, którym trzeba bardzo dziękować. Przede wszystkim mogliście namacalnie dotknąć konkretnej i przezornej czułości Matki wszystkich, której przybyłem tutaj oddać cześć jako pielgrzym, a którą pozdrowiliśmy w Psalmie jako chlubę naszego narodu (Jdt 15, 9).
My tutaj zgromadzeni właśnie na Nią patrzymy. W Maryi znajdujemy pełną odpowiedź Panu: w ten sposób w wątek Boży wplata się w dziejach wątek maryjny. Jeżeli istnieje jakakolwiek ludzka chwała, jakaś nasza zasługa w pełni czasu, to jest nią Ona: to Ona jest ową przestrzenią zachowaną w wolności od zła, w której Bóg się odzwierciedlił; to Ona jest schodami, które przemierzył Bóg, aby zejść do nas i stać się bliskim i konkretnym: to Ona jest najjaśniejszym znakiem pełni czasu.
W życiu Maryi podziwiamy tę małość umiłowaną przez Boga, który wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej i wywyższył pokornych (Łk 1, 48.52). Tak bardzo sobie w Niej upodobał, że z Niej zechciał utworzyć swoje ciało, tak że Dziewica stała się Bogarodzicą, jak głosi starożytny hymn, który śpiewacie od wieków. Wam, którzy nieustannie do Niej przychodzicie, podążając do tej duchowej stolicy kraju, niech nadal wskazuje drogę i pomaga tkać w życiu, pokorną i prostą treść Ewangelii.
Tutaj, na Jasnej Górze, podobnie jak w Kanie, Maryja oferuje nam swoją bliskość i pomaga nam odkryć, czego brakuje do pełni życia. Teraz, podobnie jak wówczas, czyni to z macierzyńską troską, ze swoją obecnością i dobrą radą, ucząc nas unikania arbitralnych decyzji i szemrań w naszych wspólnotach. Jako Matka rodziny chce nas strzec razem. Wasz naród pokonał na swej drodze wiele trudnych chwil w jedności. Niech Matka, mężna u stóp krzyża i wytrwała w modlitwie z uczniami w oczekiwaniu na Ducha Świętego, zaszczepi pragnienie wyjścia ponad krzywdy i rany przeszłości i stworzenia komunii ze wszystkimi, nigdy nie ulegając pokusie izolowania się i narzucania swej woli.
Matka Boża w Kanie okazała wiele konkretności: jest taką Matką, która bierze sobie do serca problemy i interweniuje, która potrafi uchwycić trudne chwile oraz dyskretnie, skutecznie i stanowczo o nie zatroszczyć się. Nie jest władczynią i głównym bohaterem, ale Matką i służebnicą. Prośmy o łaskę, abyśmy sobie przyswoili Jej wrażliwość, Jej wyobraźnię w służbie potrzebującym, piękno poświęcenia swojego życia dla innych, bez szukania pierwszeństwa i dzielenia. Niech Ona, Przyczyna naszej radości, która wnosi pokój pośród obfitości grzechu i zawirowań historii, wyprasza nam obfitość Ducha Świętego, abyśmy byli sługami dobrymi i wiernymi.
Niech za Jej wstawiennictwem pełnia czasu odnowi się również dla nas. Na niewiele się zda przejście między dziejami przed i po Chrystusie, jeśli pozostanie jedynie datą w kronikach historii. Oby dokonało się dla wszystkich i każdego z osobna przejście wewnętrzne, Pascha serca ku stylowi Bożemu ucieleśnionemu przez Maryję: działać w małości i w bliskości towarzyszyć, z prostym i otwartym sercem.
03 sierpnia 2016r,
Audiencja Generalna Ojca Świętego Franciszka
Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!
Dziś chciałbym pokrótce zastanowić się nad podróżą apostolską, którą w minionych dniach odbyłem do Polski.
Okazją do niej był Światowy Dzień Młodzieży, który miał miejsce 25 lat po owym historycznym, obchodzonym w Częstochowie, krótko po upadku żelaznej kurtyny. W ciągu tego ćwierćwiecza zmieniła się Polska, Europa i świat, a ten Światowy Dzień Młodzieży stał się znakiem proroczym dla Polski, dla Europy i dla świata. Nowe pokolenie młodych, spadkobierców i kontynuatorów pielgrzymki rozpoczętej przez św. Jana Pawła II, dało odpowiedź na wyzwania dnia dzisiejszego, dało znak nadziei, a ten znak ma imię braterstwo.
Zacznijmy właśnie od młodych, którzy byli pierwszym motywem tej podróży. Po raz kolejny odpowiedzieli na wezwanie: przybyli z całego świata, aby obchodzić święto kolorów, różnych twarzy, języków, różnych dziejów. Przybyli także ze swoimi ranami, ze swoimi pytaniami, ale przede wszystkim z radością spotkania. Po raz kolejny utworzyli mozaikę braterstwa. Symbolicznym obrazem Światowych Dni Młodzieży jest wielobarwne morze flag, jakimi wymachuje młodzież: rzeczywiście podczas Światowych Dni Młodzieży flagi narodów stają się piękniejsze, że tak powiem oczyszczają się, a wręcz flagi krajów pozostających ze sobą w konflikcie powiewają jedna obok drugiej.
Podczas tego swego wielkiego spotkania jubileuszowego młodzież świata przyjęła orędzie miłosierdzia, aby je zanieść wszędzie w uczynkach co do duszy i co do ciała. Dziękuję wszystkim młodym, którzy przyjechali do Krakowa! I dziękuję tym, którzy się z nami łączyli z każdego krańca Ziemi! Niech otrzymany przez was stanie się codzienną odpowiedzią na wezwanie Boga.
Ta podróż była również wizytą w Polsce. Przed obrazem Matki Bożej w Częstochowie otrzymałem dar spojrzenia Matki, która jest przede wszystkim Matką narodu polskiego, tego szlachetnego narodu, który wiele wycierpiał a który dzięki mocy wiary i Jej macierzyńskiej ręki zawsze podnosił się na nowo. Tam, pod tym spojrzeniem, można zrozumieć duchowy sens pielgrzymowania tego narodu, którego dzieje są nierozerwalnie związane z Krzyżem Chrystusa. Tutaj dotyka się namacalnie wiary świętego wiernego ludu Boga, który strzeże nadziei poprzez próby; i strzeże także owej mądrości, która jest równowagą między tradycją a innowacją, między przeszłością a przyszłością. A Polska przypomina dziś całej Europie, że nie może być mowy o przyszłość kontynentu bez jego wartości założycielskich, których z kolei centrum stanowi chrześcijańska wizja człowieka. Wśród tych wartości znajduje się miłosierdzie, którego szczególnymi apostołami było dwoje wielkich dzieci ziemi polskiej: święta Faustyna Kowalska i święty Jan Paweł II.
Wreszcie podróż ta miała także perspektywę globalną, świata wezwanego do odpowiedzi na wyzwania związane z zagrażającej jemu wojnie w kawałkach. I tutaj wielkie milczenie wizyty w Auschwitz-Birkenau było bardziej wymowne, niż jakiekolwiek słowa. W tym milczeniu słuchałem, czułem obecność wszystkich dusz, które tutaj zginęły.
Papież Franciszek w Auschwitz - niemieckim obozie zagłady. utworzonym na terenie okupowanej Polski podczas II wojny światowej. To główne miejsce masowej eksterminacji 140-150 tysięcy Polaków, około 1,1 miliona Żydów z całej Europy, a także około 23 tysięcy Romów, około 12 tysięcy jeńców radzieckich oraz ofiar innych narodowości .
Odczułem współczucie, miłosierdzie Boga, które niektóre święte dusze potrafiły wnieść także do tej otchłani. W tym wielkim milczeniu modliłem się za wszystkie ofiary przemocy i wojny. I tam, w tym miejscu, zdałem sobie sprawę bardziej, niż kiedykolwiek z wartości pamięci nie tylko jako pamięci wydarzeń minionych, ale jako ostrzeżenia i odpowiedzialności za dziś i za jutro, aby ziarno nienawiści i przemocy nie zakorzeniło się w bruzdach historii.
Za to wszystko dziękuję Panu Bogu i Maryi Dziewicy. I po raz kolejny wyrażam moją wdzięczność Prezydentowi Polski, innym przedstawicielom władz, kardynałowi arcybiskupowi Krakowa i całemu Episkopatowi Polski oraz tym wszystkim, którzy na różne sposoby umożliwili to wydarzenie, które dało Polsce, Europie i światu znak braterstwa i pokoju.