HASŁO WIELKIEJ NOWENNY FATIMSKIEJ NA ROK 2010
MEDYTACJE RÓŻAŃCOWE III/2010
Cześć trzecia bolesna Różańca Św.
Tajemnica
piąta - Śmierć Pana Jezusa na Krzyżu.
INTENCJA:
Zadośćuczynienie Niepokalanemu Sercu Maryi za grzechy przeciw Bożemu Macierzyństwu
"Od godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: "Eli, Eli, lemma sabachthani?" to znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? (Mt 27,45n).
Jezus, to prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek.
Jako Syn Boży, oznajmia Ojcu, że wypełnił Jego wolę, że wykonało się to, co miało się wykonać. Że wziął na siebie całą cierpiącą ludzkość, cały dramat nieobecności Boga w świecie i umierając na Krzyżu objawił się, przebaczający oprawcom, otwierający bramy nieba, przywracający komunię z Bogiem oddający swego ducha w Jego dłonie, zwycięski właśnie tam, gdzie wydawał się być całkowicie pokonany.
Jako człowiek, umęczony, zawieszony nad ziemią, szyderczo wyśmiany, w wielkim cierpieniu, mówi Bogu o swym osamotnieniu, modląc się początkiem Psalmu 22. "Boże mój, Boże czemuś mnie opuścił".
A Psalm ten kończy się słowami - zwycięstwa, tryumfu nad złem, ukazaniem że jedynym Panem świata jest Bóg.
"Przypomną sobie i wrócą
do Pana wszystkie krańce ziemi,
i oddadzą Mu pokłon
wszystkie szczepy pogańskie,
bo władza królewska należy do Pana
i On panuje nad narodami.
Jemu oddadzą pokłon wszyscy, co śpią w ziemi,
Przed Nim zegną się wszyscy, którzy w proch zstępują.
A moja dusza będzie żyła dla Niego,
Potomstwo moje Jemu będzie służyć,
opowie o Panu pokoleniu przyszłemu..."
"Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam "Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity" (J 12,24)
Śmierć, czy godzimy się z nią, czy też nie, ona przyjdzie. Śmierć cielesna może być tragedią, dla tych, którzy są z dala od Boga, którzy zanurzeni w śmierci duchowej zamknięci są na życie wieczne. Ale są i tacy, którzy zawierzyli nie ludziom, ale zbawczemu dziełu Chrystusa i włączeni w to dzieło z wielkim pokojem oczekują na Boże wezwanie.
"Lecz będę już tu płakał
I znosił ból istności,
Bo trwa moje wygnanie
Za grzechów moich złości...
Lecz kiedy ten czas przyjdzie,
Na który duszę otwieram,
Kiedy szczęśliwy zawołam
Żyję, bo nie umieram!?" (Św. Jan od Krzyża)
Z Serca Jezusa, przebitego włócznią wypłynęła Krew i Woda, rodząc Kościół. Kościół, który mocą Sakramentów Chrztu i Eucharystii odradza się wciąż na nowo jako mistyczne Ciało Chrystusa, żyjące w sercach ludzi.
I mocą tych Sakramentów, w całkowitym zawierzeniu Miłosierdziu Bogu, serca ludzi mogą budować Jego Królestwo na ziemi.
Własnymi siłami, sami nie zdołamy nic zbudować, ani wyrwać się z niewoli grzechu. Będziemy się szarpać, gubić sens i cel życia, dopokąd nie zwróćmy się do źródła Miłosierdzia, w Nim bowiem i życie i śmierć ma sens, ma sens.
A pod Krzyżem stała Maryja i umiłowany uczeń Jezusa. Jezus ujrzawszy ich rzekł do Matki: "Niewiasto, oto syn Twój. Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja" (J 19,26-27).
Tak też Jezus oddał nas pod duchową, macierzyńską opiekę Swej Matki. Wypełnijmy testament Chrystusa, przyjmijmy cierpiącą Maryję do siebie, poczujmy się Jej dziećmi, zawierzmy Jej Niepokalanemu Sercu, wynagradzajmy za wszystkie grzechy, które Je ranią i towarzyszmy Maryi w radościach i smutkach, rozważając zbawcze dzieła Boże.
Niepokalane Serce Maryi
- od poczęcia grzechem nie zmazane
- między wszystkimi sercami błogosławione
- najczystsze, najpokorniejsze, najukochańsze
- Trójcy Przenajświętszej Świątynio
- przy Zwiastowaniu Elżbiety łaskami obdarzone
- przy Ofiarowaniu mieczem boleści przeszyte
-zagubieniem Jezusa bardzo zasmucone
- znalezieniem Chrystusa uweselone
- z Jezusem w Ogrójcu w smutku pogrążone
- przy Biczowaniu i Koronowaniu cierniem bolejące
- w Dźwiganiu Krzyża Chrystusa ciężarem przygniecione
- z Chrystusem na Krzyżu przybite
- z cierpiącym Chrystusem w boleści pogrążone
- ze Zmartwychwstającym Chrystusem radością ożywione
- przy Wniebowstąpieniu Pańskim weselem objęte
- przy Zesłaniu Ducha Świętego pełnią łask obdarowane
- przy Wniebowzięciu nad świętych wywyższone
- w Ukoronowaniu chwałą napełnione ...
Bądź - naszą ucieczką
Jakże ważną rzeczą jest towarzyszyć człowiekowi w cierpieniu, pomóc mu, by nie zatracił swej duszy, nie izolować go od świata, nieść mu radość. Czasami nie potrzebne są słowa, wystarcza nasza obecność, modlitwa, ukazanie sensu cierpienia i mocy Sakramentów.
Zauważmy Sakrament Chorych, jest On dany chorym ku pokrzepieniu. Kapłan w modlitwie, mocą łaski jednoczy chorego z męką Chrystusa, namaszcza nam czoło i dłonie, a Pan przebacza grzechy, uzdrawia, umacnia, daje pokój i siłę.
Ale jest warunek - chory musi być ochrzczony w imię Trójcy Świętej, czyli zanurzony w śmierci Chrystusa i mocą Zmartwychwstania w Duchu Świętym stworzony do nowego życia.
Sakrament Chorych można przyjąć tyle razy, ilekroć czujemy się chorzy zarówno na ciele, jak i duszy. Mogą go przyjmować także dzieci, które mają już świadomość grzechu.
Św. Jakub tak o tym mówi "Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana" (Jk 5,14).
Już coraz mniej osób uważa, że Sakrament chorych jest zwiastunem odejścia z tego świata i już nie myli z Wiatykiem, czyli Eucharystią, przyjmowaną w chwili odejścia do Ojca, jako zaczątku życia wiecznego i mocy zmartwychwstania.
Zawierzmy Maryi z Nią jesteśmy bezpieczni, Ona, czuwa nad swymi dziećmi. Oznajmiła nam to wówczas, gdy prosiła o nabożeństwo pierwszych sobót, obiecując przyjść z pomocą w godzinie naszej śmierci ze wszystkimi łaskami potrzebnymi do zbawienia.
Jeśli odpowiedziałeś już na wezwanie Maryi - witamy w Armii Niepokalanej